22.07.2013

Baaardzo pożywna roślina

Po ostatnim moim wpisie dotyczącym mydlnicy, miałem kilka dziwnych rozmów. Dziwnych ponieważ okazało się, że dla wielu ludzi, to temat z kosmosu. Nie mają zielonego pojęcia o takich rzeczach i nigdy nic podobnego nie słyszeli. Ja zaś byłem w szoku, że aż w takim stopniu. Tamten post, w założeniach miał być bardziej taką "szpilką w tyłek" pewnej tendencji typu "owczy pęd", a zrobił się z tego jakiś straszliwy poradnik. Zabawna rzecz, net pęka w szwach od takich informacji. Dla każdego kto nawet tylko przelotnie zetknął się z tematyką "survivalu" to powszechnie znane fakty. Ale już centymetr w bok jest kompletna pustka. Jakby istniała jakaś niewidzialna kurtyna uniemożliwiająca dostęp do tego typu info całej reszcie. To trochę irytujące, więc dziś część druga poradnika. Tym razem będzie o jedzeniu i będzie więcej odnośników do źródeł zewnętrznych. Zaprezentuję roślinkę, którą można zapchać żołądek skuteczniej niż "snickersem".

Panie i Panowie, przedstawiam Wam niekwestionowaną gwiazdę "sztuki przetrwania", Panią Pałkę Wodną!
Pałka wodna jest rośliną jadalną. Całkowicie. Z liśćmi i tym owocnikiem w kształcie pałki włącznie. Jeśli ktoś lubi oczywiście, bo liście mają dość mocne włókna. Robi się z nich różne plecionki, koszyki, maty, nawet powrozy. Więc jeśli ktoś ma krowi żołądek, który jest w stanie to strawić, to tylko życzyć mu smacznego. 
W necie można znaleźć całą masę przepisów na przyrządzenie jej poszczególnych części, począwszy od takich typowo "survivalowych" po jakieś wykwintne dania podawane z winem na srebrnej tacy. W dawnych czasach ludzie zbierali jej kłącza, suszyli je i mielili na mąkę. Ja jednak pokażę dziś te części, które można zjeść na szybko, od razu bez żadnego gotowania, przyrządzania, bo nie zawierają włókien, które włażą między zęby. 
Dlaczego pałka jest taka super? 
Bo ma niesamowite ilości skrobi, więcej nawet niż ziemniak ale nie tylko. Spis najważniejszych zalet tej rośliny jest tutaj
Odmiany, które najczęściej można spotkać to pałka szerokolistna, najlepsza bo ma największą masę oraz pałka wąskolistna. Od jakiegoś czasu można spotkać też pałkę drobną, która jest głównie rośliną hodowlaną i uprawia się ja dla ozdoby. Niestety nie wiem czy również jest jadalna. 
Pałkę, jak większość roślin, najlepiej zbierać wiosną lub jesienią, bo wtedy w korzeniach i kłączach jest zgromadzone najwięcej substancji odżywczych, które latem posłużą do formowania kwiatostanów. Ale akurat mamy lipiec i tylko eksperymentujemy. 

Po pałkę musiałem wyruszyć za miasto nad Zalew Zegrzyński. Na potrzeby niniejszej prezentacji potrzebowałem jednej-dwóch sztuk w miarę w dobrym stanie, czyli niezbyt zjedzoną przez szkodniki. Pałka często bywa nadgryziona przez jakieś robactwo, co już świadczy o tym, jakim wartościowym źródłem pożywienia jest również dla innych gatunków. Jedna uwaga: jeśli szukamy pałki do celów spożywczych, to raczej nie polecam okolic masowo nawiedzanych kąpielisk, kanałów i uczęszczanych akwenów. Ludzie wrzucają do wody różne syfy, które zbierają się potem przy brzegu, tam gdzie rosną właśnie pałki. Lepiej szukać jej gdzieś w mało odwiedzanych miejscach typu bagna, stawy hodowlane czyli tam gdzie będzie raczej czysto, bez tęczowych plam np. z oleju silnikowego, który "niechcący" wyciekł z motorówki. 


Trochę się musiałem na szukać odpowiedniej sztuki. W końcu coś znalazłem. Z wydobyciem nie miałem większych problemów, wyszła całość z korzeniami i dodatkowym odrostem. Na pierwszy rzut oka wygląda nieźle. Widać ładne, białe kłącze.
Po znalezieniu odpowiedniego egzemplarza i wstępnym oczyszczeniu można zauważyć, że niektóre części mają takie czarne plamy, zwłaszcza kłącza. To ślady obumarcia (nie wiem na skutek czego). Kłącze jest wtedy takie "kapciowate", ma twarde włókna i strasznie mdły smak. Może do zasuszenia na mąkę się nada, ale do jedzenia na surowo, tak prosto z jeziora, nie za bardzo, bo jest po prostu ohydne.


Po oczyszczeniu korzeni z błota, dokładniejsze oględziny wykazały, że nie wszystko jest cacy jak się wydawało. Dlatego na wszelki wypadek zerwałem jeszcze jedną sztukę, bo ta jedna łodyga jest zbyt cienka.
Zdjęcie po prawej: tyle zostaje do jedzenia po wstępnej obróbce czyli usunięciu zbyt włóknistych i zepsutych części.
Potem dokładnie myjemy i lekko oskrobujemy kłącza, natomiast z łodyg wydobywamy mięciutki rdzeń, który jest w istocie zawiązkiem liścia. Struktura łodygi pałki do złudzenia przypomina pora, więc dobierając się do rdzenia, zdejmujemy kolejne warstwy, do momentu aż uznamy, że już jest wystarczająco miękki by go przeżuć. I tak obrobione części roślin możemy już schrupać. Dobre, białe kłącza mają miękkie włókna i są kruche.   


Niestety, jakiś gatunek ubiegł mnie i z jednej łodygi wyjadł rdzeń. Druga, tak jak podejrzewałem, okazała się zbyt twarda i cienka. Został mi więc tylko jeden rdzeń do schrupania i kilka kawałków kłączy, które miałem zamiar dorzucić do zupy ale ze względu na to, że było ich tylko kilka kawałeczków, dałem sobie spokój i zjadłem je, takie jak widać, na surowo. Może kiedyś opracuję jakiś przepis na zupę z kłączy pałki wodnej. 
Jak to smakuje?
Kłącza, jeśli nie są "kapciowate", mają mączny, odrobinkę bananowaty smak. Rdzeń natomiast trochę jak ogórek na mizerię, trochę jak arbuz... coś w ten deseń.

Jeśli ktoś jest niezbyt otrzaskany w rozpoznawaniu roślin, jedna mała uwaga. 
Pałkę najprościej rozpoznać po jej charakterystycznym owocniku, choć nie wszystkie odrosty z kłącza będą go miały. Należy więc dobrze zapamiętać budowę pałki - jej charakterystyczne cechy, gdyż często rośnie w sąsiedztwie trzciny i tataraku. Zwłaszcza trzeba uważać na tatarak, by go nie pomylić, bo można się nieźle struć. Jeśli bym miał przyrównać wyżej wymienione rośliny do jakichś znanych, to trzcinę porównał bym do trawy lub bambusa, bo ma okrągłą, cienką łodygę, na której w regularnych odstępach wyrastają wąskie listki, a owocnik czy kwiat ma formę takiej charakterystycznej miotełki powiewającej na wietrze. Tatarak rośnie w takich kępach, ma długie wąskie i intensywnie zielone liście. Jest zdecydowanie intensywniej zielony niż pałka i trzcina i już po tym można go odróżnić. Łodyga nie jest okrągła tylko spłaszczona jak np. u selera naciowego i jest słabo wyodrębniona z tej kępy liści. Natomiast sama pałka, swoją budową, bardzo mocno przypomina wspomnianego już, pora.


* * *

W okół nas jest tyle niesamowitych ziół i roślin, że cała ta lamerska egzotyka typu sushi, po prostu blednie.  Do tego są one dostępne dla każdego za darmo. Jest lato, czas urlopów i wypadów pod namiot. Takie roślinki jak dzika marchew, łopian czy zwykła pokrzywa, czekają na odkrycie: niesamowite właściwości i nowe smaki. Nie mówię żeby od razu zamieniać się w jakiegoś neolitycznego łowcę-zbieracza, ale nawet tak dla zwykłej zabawy, urozmaicenia czy eksperymentu dodać sobie to i owo do sałatki czy grilla. Organizm lubi takie zmiany źródeł pokarmu. 
Na koniec wklejam dwa linki do bardzo dobrych stronek o tematyce survivalowo-kulinarnej, których autorzy wychodzą sobie do lasu lub na łąkę jak do warzywniaka po włoszczyznę. Jeden jest prowadzony przez kobietę, drugi przez mężczyznę. Obydwa się fajnie uzupełniają, bo ich autorzy kładą nacisk na trochę inne aspekty.

Następny wpis będzie o jakiejś pospolitej roślinie, która tym razem leczy. Sam jeszcze nie wiem co to będzie.

Życzę smacznego.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz